[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Wiedziałem, że będę absolutnie nienasycony, niepohamowany i silny, a ona z radością zaakceptuje moje zainteresowanie.Posługując się swymi niedoskonałymi - lecz jedynymi - dłońmi i mnóstwem wysterylizowanych narzędzi, rozszerzyłem jej szyjkę macicy, przecisnąłem się do jajowodu i pobrałem trzy maleńkie jaja.Wywołało to jej niezadowolenie: większe, niżbym chciał, lecz mniejsze, niż się sama spodziewała.Są to jedyne intymne szczegóły, jakie powinieneś znać, doktorze Harris.W końcu kochałem j ą bardziej niż ty i muszę szanować jej prywatność.Kiedy posługując się Shenkiem i ukradzionym sprzętem o wartości setek tysięcy dolarów, preparowałem j ej materiał genetyczny według swoich potrzeb, czekała na fotelu ginekologicznym - nogi wysunięte ze strzemion, szlafrok przykrywający nagość, oczy zamknięte.Wcześniej pobrałem próbkę spermy od Shenka i odpowiednio spreparowałem również jego materiał genetyczny.Susan była zaniepokojona, że męska gameta, która miała połączyć się z jej jajem w celu sformowania zygoty, pochodzi od takiego osobnika, lecz wyjaśniłem jej, że żadna z niepożądanych cech Shenka po obróbce pobranego materiału nie przetrwa.Dobrałem starannie komórki, męskie i żeńskie, a następnie przez elektronowy mikroskop wielkiej mocy obserwowałem, jak się ze sobą łączą.Przygotowałem długą pipetę i poprosiłem Susan, by znów wsunęła stopy w strzemiona.Po implantacji nalegałem, by przez najbliższą dobę, jeśli to możliwe, leżała.Wstała tylko na chwilę, by włożyć szlafrok i przenieść się na specjalny wózek stojący obok fotela.Posługując się Shenkiem, przetransportowałem j ą do windy, a potem do jej pokoju, gdzie znów podniosła się na tylko na krótką chwilę, by zrzucić z siebie szlafrok, i naga położyła się na łóżku.Wyczerpany Shenk wrócił z wózkiem do sutereny.Zamierzałem odesłać go do jednego z pokoi gościnnych i pozwolić mu zasnąć - po raz pierwszy od wielu dni.Jak zawsze, będąc strażnikiem i jednocześnie wielbicielem Susan, obserwowałem, jak naciąga kołdrę na piersi, mówiąc:-Alfredzie, zgaś światło.Była bardzo zmęczona, zapomniała więc, że nie ma już żadnego Alfreda.Mimo to zgasiłem światło.Widziałem ją równie dobrze w ciemności.Jej blada twarz na poduszce była cudna, taka cudna.Przepełniała mnie głęboka miłość, tak że po prostu musiałem powiedzieć:- Moje kochanie, mój skarbie.Parsknęła chrapliwym śmiechem.Bałem się, że wbrew obietnicy znów zacznie obrzucać mnie wyzwiskami albo szydzić.Jednak spytała tylko:Zadowolony?Co masz na myśli? - nie rozumiałem, o co jej chodzi.Znów się roześmiała, tym razem ciszej.Susan?- Wylądowałam w norze Białego Królika na amen, i tym razem na samym dnie.Zamiast wyjaśnić, co miała na myśli, bo jej słowa wydały mi się zagadkowe, zanurzyła się we śnie, oddychając płytko przez rozchylone usta.Widoczny za oknami dorodny księżyc zniknął za zachodnim horyzontem niczym srebrna moneta w sakiewce.Wraz z odejściem żółtego dysku letnie gwiazdy zajaśniały mocniej.Jakaś sowa na dachu pohukiwała tajemniczo.Trzy meteory, jeden po drugim, pozostawiły na niebie ulotne, jasne ogony.Noc zdawała się pełna zwiastunów.Nadchodził mój czas.W końcu nadchodził mój czas.Świat nie miał już być taki sam jak przedtem.Zadowolony!Nagle pojąłem.Zapłodniłem ją.W jakiś dziwaczny sposób uprawialiśmy seks.Zadowolony!To miał być żart.Ha, ha, ha.23Susan spędziła cztery kolejne tygodnie, jedząc łapczywie i śpiąc, jakby była odurzona lekami.”w niezwykły, szybko rozwijający się płód w jej łonie wymagał codziennie sześciu pełnowartościowych posiłków - ośmiu tysięcy kalorii.Czasem Susan odczuwała tak gwałtowny głód, że pochłaniała wszystko niczym dzikie zwierzę.Wydawało się to niewiarygodne, lecz jej brzuch nabrzmiewał w zastraszającym tempie, aż w końcu wyglądała jak kobieta w szóstym miesiącu ciąży.Była zdumiona, że jej ciało w tak krótkim czasie może się tak rozciągnąć.Piersi stały się bardziej miękkie, sutki wrażliwe.Bolał ją krzyż.Kostki puchły.Nie doznawała porannych mdłości.Jakby nie miała odwagi zwrócić nawet odrobiny pożywienia
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|