[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Do pełności iluzji brakuje tylko dzwięków trąb i wartownikównawołujących w jakimś etiopskim języku. Chyba tak. zgodził się inżynier.I jak na zawołanie po linii przeleciał wiatr i przyniósł dzwięk, podobny do brzęczeniabroni.Zapadło milczenie.Nie wiem, o czym w tej chwili myśleli inżynier i student, alezdawało mi się, że rzeczywiście widzę przed sobą coś od dawna nie istniejącego i nawetsłyszę wartowników mówiących w nieznanym języku.Moja fantazja śpieszyła namalowaćnamioty, dziwnych ludzi, ich ubrania, zbroje. Tak wymamrotał student w zadumie. %7łyli kiedyś na tym świecie Filistyni iAmalekici, prowadzili wojny, coś znaczyli, a teraz i ślad po nich zaginął.Tak i z nami sięstanie.Budujemy teraz kolej, stoimy tu i filozofujemy, ale minie ze dwa tysiące lat i po tymnasypie i wszystkich tych ludziach, którzy śpią w tej chwili po ciężkiej pracy, nawet pył niepozostanie.Jest to w zasadzie okropne! Niech pan zostawi podobne myśli. powiedział inżynier poważnie i pouczająco. Czemu? A temu.Takimi myślami trzeba kończyć życie, a nie zaczynać.Pan jest na nie za młody. A to czemu? Wszystkie te myśli o przemijaniu i marności, o bezsensowności życia i nieuchronnościśmierci, o pozagrobowych ciemnościach i ect., wszystkie te głębokie myśli, mój drogiprzyjacielu, są dobre i stosowne w starości, kiedy są owocem długoletniej wewnętrznej pracy,zostały zrodzone w cierpieniu i stanowią dorobek całego życia; dla młodego zaś intelektu,który dopiero rozpoczyna samodzielne życie, są one prawdziwym nieszczęściem! Właśnie,nieszczęściem! powtórzył Ananjew i machnął ręką. Według mnie, w pańskim wieku lepiejjuż wcale nie mieć głowy na karku niż myśleć w podobny sposób.Poważnie panu mówię,baronie.Dawno chciałem z panem o tym porozmawiać, bo już pierwszego dnia naszejznajomości zauważyłem w panu słabość do podobnego myślenia! Co w tym złego? zapytał z uśmiechem student i z jego głosu i twarzy można byłowywnioskować, że odpowiada wyłącznie z grzeczności i że spór wszczynany przez inżynieraani trochę go nie interesuje.Oczy mi się kleiły.Marzyło mi się, jak od razu po spacerze powiemy sobie dobrej nocy ipójdziemy spać, ale moje marzenie nie szybko się ziściło.Kiedy wróciliśmy do baraku,inżynier sprzątnął puste butelki pod łóżko, wyciągnął z dużego wiklinowego pudła dwie pełnei odkorkowawszy je, usiadł przy swym biurku, zamierzając, z całą pewnością, dalej pić,mówić i pracować.Pociągając po trochu ze szklanki, robił ołówkiem notatki na jakichśwykresach i wciąż przekonywał studenta, że ten myśli nie tak jak trzeba.Student siedziałobok niego, sprawdzał jakieś rachunki i nie odpowiadał.Nie chciało mu się, tak samo jakmnie, ani mówić, ani słuchać.Siedziałem nieopodal stołu na polowym krzywonogim łóżkuinżyniera i nudziłem się, nie chcąc przeszkadzać ludziom w pracy i mając nadzieję, że zachwilę zaproponują mi, żebym się położył.Było po dwunastej.*Według Biblii ludy, prowadzące wojnę z Izraelitami w czasach króla Saula.- Pierwsza Księga Samuela, 13-15(przyp.tłum.).51Obserwowałem z nudów swoich nowych znajomych.Nie spotkałem się nigdy wcześniejani z Ananjewem, ani ze studentem, poznałem ich dopiero tej nocy.Wracałem póznymwieczorem z jarmarku do ziemianina, u którego gościłem, trafiłem w ciemnościach naniewłaściwą drogę i zabłądziłem.Krążyłem koło linii i widząc, jak szybko zapada noc,przypomniałem sobie o potwornej lokomotywie czatującej na pieszego i konnego,przestraszyłem się i zapukałem do pierwszego lepszego baraku.Przyjęli mnie tu z otwartymiramionami Ananjew i student.Jak to bywa z zupełnie obcymi ludzmi, którzy spotkali sięprzypadkowo, szybko zaprzyjazniliśmy się i najpierw przy herbacie, a pózniej przy winieczuliśmy się już tak jakbyśmy się znali od dawna.Jakąś godzinę pózniej wiedziałem już, kimsą i jakie wiatry przygnały ich ze stolicy w głęboki step, a oni wiedzieli, kim ja jestem, czymsię zajmuję i o czym myślę.Inżynier Ananjew Nikołaj Anastasjewicz był krzepki, szeroki w barach i sądząc popowierzchowności, zaczynał już jak Otello schodzić w dolinę swych lat* i przybieraćzbędne kilogramy.Znajdował się akurat w takim wieku, o którym swatki mówią mężczyznaw pełnym rozkwicie sił , to znaczy nie był ani młody, ani stary, lubił dobrze zjeść, wypić ipowspominać przeszłość, dostawał lekkiej zadyszki przy chodzeniu, głośno chrapał we śnie, aw stosunku do innych zaczynał wykazywać spokojną, niezmąconą życzliwość, jaką nabywająporządni ludzie, kiedy dochodzą do rangi oficera sztabowego i zaczynają tyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|