[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Organizacja, uprawia-jąca stale i jedynie system rozrzucania swych wydawnictw, staje się podobną do jezdzca,który w ręku nie ma cugli do kierowania rumakiem.Szczególnie zgubnym jest taki skuteksystemu rozrzucania dla organizacji socjalistycznej, która siłę swą czerpać musi nie tylko zświadomości ludu pracującego, lecz i z organizowania jego w swych szeregach, z udziałujego w pracach i działalności organizacyjnej.System rozrzucania bibuły stosowanym byćmoże jedynie, jako sposób przejściowy, stopień, po którym wspiąć się można wyżej, bywyjść na normalniejszą drogę.Zresztą, każda organizacja, która się rozwija, drogą naturalnej ewolucji dojść musi doograniczenia, jeśli nie do zupełnego porzucenia tego sposobu.Bo gdy szeregi organizacyj-ne rosną w liczbę, rośnie też i ilość bibuły, spotrzebowanej w łonie organizacji.A że zdol-ność wytwórcza organizacji dla bibuły nie jest czymś nieograniczonym, że z koniecznościwzrastać ona może tylko wolno, nie gwałtownie, ilość bibuły, pozostającej dla rozrzucenia,stopniowo musi maleć, redukować się do coraz mniejszej liczby.Znamienną jest ewolucja, dokonana pod tym względem przez P.P.S.przy rozpo-wszechnianiu swego organu Robotnika.Zaczęto od tego, że połowę nakładu, którywynosił wówczas 1200 egzemplarzy, rozrzucano.Jak mi opowiadano, stosunki organiza-cyjne partii podlegały w owe czasy takiej fluktuacji, że przy niektórych numerach począt-kowych zaledwie czwarta część nakładu szła z rąk do rąk w łonie samej organizacji.Stop-niowo jednak sytuacja się polepszała z każdym miesiącem.Organizacja wzmagała się,rosły też żądania bibuły.Wobec tego rozpoczęto walkę z systemem rozrzucania bibuły.W tych stosunkach,gdzie uprawiano ten sport na większą skalę, obcinano żądania, dając mniejszą ilość Ro-botnika dla rozpowszechnienia.Pomimo to już w 1896 r. w dwa lata po rozpoczęciuwydawnictwa trzeba było powiększyć nakład do 1300, 1400, wreszcie do 1500 egzem-plarzy.Jak mi opowiadano, walka z rozrzucaniem bibuły, a szczególnie Robotnika ,trwała dosyć długo.Ludziska ogromnie się do tego sposobu rozpowszechniania wciągnęli iprzyzwyczaili.Przytaczano rozmaite argumenty w celu utrzymania go i nadal, a niepo-ślednią rolę odgrywał jakoby argument o bezpieczeństwie rozpowszechniających w tensposób bibułę.Z czasem jednak zwycięstwo zostało odniesionym Robotnika przestano rozrzucać,a zarazem liczba jego czytelników stale wzrastała.W r.1899 biliśmy już 1900 egzempla-rzy.Od tego czasu nakład nie wzrastał.Na przeszkodzie stoją warunki techniczne.Przywzrastaniu liczby odbijanych egzemplarzy wzrastać też musi, rzecz prosta, i czas, zużytyna pracę przy maszynce, i Robotnik , który już teraz wymaga 15 16 dni dosyć ciężkiejroboty, musiałby ukazywać się rzadziej.W tych warunkach, jak mi opisywano, zarząd partyjny zmuszony jest obcinać wszel-kie żądania Robotnika , odmawiać stale natarczywym wymaganiom poszczególnych or-ganizacji co do zwiększenia ilości otrzymywanych egzemplarzy pisma.Czytelnicy, którzyz konieczności zastosować się musieli do tego postanowienia, znalezli radę na nieszczę-ście.Nastąpił proces, że go tak nazwę, zrzekania się czytelników Robotnika.Polega onna tym, że grono ludzi, dobrze znających się wzajemnie, umawia się o kolejkę, jaką obie-gnie nowy numer Robotnika całe zrzeszone koło.Grono ludzi, w ten sposób zrzeszo-nych, składa się nieraz z 10 stałych czytelników bibuły.Najbardziej rozpowszechnionymjest ten nowy sposób w najstarszych, dobrze ugruntowanych organizacjach, które, rzeczprosta, są najbardziej przez zarząd partyjny krzywdzone przy podziale nakładu Robotni-ka na rzecz nowych, zawiązujących się organizacyj.Nie trzeba jednak sądzić, że podrzucanie bibuły zostało zaniechanym w zupełności.Praktykuje się ono dotąd, nieraz na szeroką skalę, lecz w każdym wypadku posiada onocechy pewnej celowości i spowodowane jest chęcią wywołania z góry określonego efektu.Przede wszystkim więc podrzuca się bibułę ludziom, których się chce wypróbować.Zrozumiałą jest rzeczą, że przy okrutnych prześladowaniach, jakie spadają na organi-zacje rewolucyjne pod caratem, trzeba być bardzo ostrożnym przy przyjmowaniu nowychczłonków do organizacji.Trzeba zbadać nie tylko przekonania i poglądy kandydata, lecz ijego charakter osobisty.Takim probierzem zarówno poglądów, jak charakteru bywa nierazegzemplarz bibuły, podrzucony badanemu kandydatowi.Co kandydat z bibułą zrobi zniszczy ją, czy puści dalej, odda ją w ręce władzy rządowej lub fabrycznej, co będziemówił o podrzuconym egzemplarzu druku wszystko to bierze się w rachubę, zważa się iocenia.Opowiadano mi o jednej takiej próbie, dokonanej w mrocznych korytarzach którejśkopalni w Zagłębiu Dąbrowskim.Ludzie, zorganizowani w tej kopalni, mieli chrapkę na jednego z górników, który po-dobał się z powodu dosyć wysokiego poczucia godności osobistej, jakim ów kolega pracywyróżniał się z pomiędzy otoczenia.Lecz górnik był mrukiem i niechętnie prowadził roz-mowy, trudno więc było go wysondować.Postanowiono dla próby podrzucić mu egzem-plarz Górnika.Położono bibułę w załomie filaru węglanego, obok miejsca, gdzie ówgórnik zwykł był składać różne rzeczy, gdy mu zawadzały przy robocie.Sprawdzono, że bibuła znikła, więc górnik, badany przez towarzyszów, musiał ją za-brać, lecz wobec milczenia nie można było określić stosunku jego do bibuły i idei, przeznią reprezentowanej.Postanowiono prowadzić próbę dalej.Gdy wyszedł nowy numer Górnika , podrzucono go znowu.Numer ten znikł, jak poprzedni, i kilka dni minęło bezżadnego widocznego rezultatu.Towarzysze organizacyjni byli zniechęceni i zamierzalizaniechać dalszych badań w tym kierunku, lecz na usilne prośby jednego z nich, który naj-bliżej znał badanego kolegę, zaryzykowano raz jeszcze.Po trzecim numerze milczący górnik przemówił.Nazajutrz po otrzymaniu bibułyzwrócił się on do kolegi, który go protegował w organizacji, i prosił go o radę
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|