[ Pobierz całość w formacie PDF ] .W czasie tych pierwszych odwiedzin, które dla zbyt zajętych godzin trwały zaledwie kwa-drans, król, który rozmawiał więcej oczyma niż usty z królewną, miał nadto czas przebiecnimi fraucymer, który jej towarzyszył, i znalazłszy wśród niego tę samą twarzyczkę cudowniejaśniejącą pięknością, która go w męskim stroju w czasie wjazdu uderzyła mocno, dał poznaćDosi, jak wielkie na nim zrobiła wrażenie.Po wyjściu Francuzów i Anna, i Aaska, i inne panie wybuchnęły z pochwałami dla niego,unosząc się nad tą galanterią w Polsce niewidzianą, grzecznością, słodyczą, obejściem, któreupoiły wszystkie panie.Nie taiła się królewna, że podzielała to ich zdanie o królu, i na chwilę214Król istotnie pisywał krwią listy do księżniczki de Conde.126także rozmarzyła się, dała uwieść nadziei.Zdawało się jej, że i ona musiała na nim toż samouczynić wrażenie, a towarzyszki potwierdzały to i radość dnia tego była powszechna.Nazajutrz powtórzone odwiedziny, równie krótkie, w ciągu których król z większą poufa-łością, żartobliwie, wesoło starał się zabawiać Annę opowiadaniem o tym, jak go nowi dlaniego ludzie, obyczaje, stroje zachwycały potwierdziły i podniosły jeszcze dnia pierwsze-go uczynione wrażenie.Anna modliła się, dziękując Bogu i prosząc Go tylko, aby ten począ-tek szczęśliwy nie prowadził do smutnego rozczarowania i zawodu.Nie miała dotąd Henry-kowi nic do wyrzucenia, był tak niesłychanie zajęty, umęczony, porywany, iż więcej czasupoświęcić jej nie mógł.O ożenieniu, które miało być włożone w pakta i poręczone, jakoś dotąd nie mówionowcale, nie ukazywało się ono nawet na bardzo odległym horyzoncie.Milczeli wszyscy, alehonory oddawane infantce, znalezienie się króla, zdawały poręczać za nie.Rzeczywiście zaśnikt dotąd ani słowem o tym nie śmiał napomknąć Henrykowi, a on umiejętnie bardzouprzejmością zwłokę starał się osłodzić.Anna za siebie upomnieć się nie mogła.Bliżsi jejzdawali się pewni szczęśliwego końca.Biskup chełmski, pani Aaska, Chodkiewiczowa i inneprzypuszczane do królewnej, ciągle zmuszały ją rumienić się, czyniąc aluzję do małżeństwa idomniemywając się, iż Anna bardzo życzliwą była dla przyszłego pana.Było to powszechnieuznanym i przyjętym; chodziły gadki po dworze całym, że królewna sprzyjała wielce Henry-kowi, że on się jej podobał, że była nim zachwyconą.O nim nie mówiono wcale.Tymczasem uroczystości, turnieje następowały jedne po drugich.król musiał występowaćwszędzie.Anna także ukazywała się tam chętnie.Zamieniano ukłony i uśmiechy.Gdy się zdala spotykali z sobą, a Henryk zobaczył królewnę, pozdrawiał ją publicznie z największymposzanowaniem i uprzejmością, Anna rumieniła się jak młode dziewczę.Coraz żywiej zaj-mował ją widocznie, trudno to ukryć było dwór oczarowany wtórował jej gorąco.Z naj-mniejszej drobnostki wyciągano wnioski, tłumaczono słowa, nadawano znaczenie wejrze-niom, ruchom i starano się w królewnie uczucie rodzące się ożywić.W ostatni wtorek Anna wraz z królem znajdować się miała na weselu u Zborowskich, któ-rzy opózniwszy się na wjazd, teraz z całym przepychem pańskim swojego domu występowalisami jedni.Do dworu Henryka przyplątał się był od dni kilku Włoch.który dowcipem, maszkarami,odgrywanymi małymi scenami, figlami różnymi króla i panów zabawiał.O tym signorze Pa-olo Magnifico215, którego poufalej zwano Mago, zdania były podzielone.Jedni mieli go zaprostego trefnisia i kuglarza, który za zarobkiem gonił, drudzy podejrzywali nie bez przyczy-ny, iż był szpiegiem książąt włoskich (toskańskich), którzy radzi byli wiedzieć, jaki obrót nadworze polskim miały nadać okoliczności stosunkom Henryka i infantki.Wszyscy jed-nozgodnie sławili Włocha jako niesłychanie zręcznego, śmiałego dowcipnisia, który śpiewałdoskonale, błaznował, głosy różne udawał, na cytrze grał, tańcował, maski w rozmowy im-prowizowane wprowadzał i sam z nimi sceny zabawne odegrywał, tak że najsmutniejszychmógł do wesołości zmusić.Zmieli się z niego nawet ci, co go nie rozumieli, tak wiele i dobit-nie sama twarz jego mówiła.Mężczyzna był urody pięknej, gibki, zręczny, mający talentWłochom łatwo przychodzącej mimiki, rozwinięty do wysokiego stopnia, a szczególniejzdumiewający śmiałością i rzutkością słowa.Półtrefniś Mago, korzystając ze swej roli, po-zwalał też sobie wiele.Miano dawać do stołu, królewna otoczona paniami swymi wyszła tylko co na pokoje, gdyjej oznajmiono Włocha Mago, jako posła od króla, a wnet za paziem wpadł signor Paolo zukłonami do ziemi, ze śmiechem, z potokiem słów, który całe towarzystwo do zapustnej we-sołości nastroił
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|