Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Oczywiście, przecież po tu jesteśmy  odparła Sisi. Kapitan stanął pod ścianą i posłał mi mordercze spojrzenie. Nie będziemy cię już potrzebować, dobry człowieku  wycedził przez zęby.Udawałem, że go nie słyszę.Sisi weszła w trans.Zadrżała, a z niewidzących oczu popłynęły łzy.Panna chciała sięcofnąć, podobnie jak każda inna osoba w takiej sytuacji. Spokojnie, to normalne  powiedziałem, kładąc dłoń na drobnym ramieniu.Przez wytartyaksamit podniszczonej sukni czułem ciepło jej ciała.Dopiero teraz prawda zdołała się przebićdo mojego małego mózgu.Szlachcianka była cieplejsza niż człowiek.Sisi puściła ją i osunęła się bezwładnie na fotel.Na szczęście nie zemdlała, jak mi się przezchwilę wydawało.Wyciągnęła chusteczkę i zaczęła krótkimi, nerwowymi ruchami osuszać łzyi krew, której wąska strużka wypłynęła z nosa.Gdyby ktoś wszedł teraz do pokoju,pomyślałby, że jest wściekła, bo zniszczyła sobie makijaż.Ja jednak wiedziałem, że chodzi o paradoks jasnowidza.Najpierw są gotowi na wszystko, by w kogoś zajrzeć.Pózniejoddaliby wszystko, by nie widzieć tego, co ujrzeli.Zapewne powinienem uśmiechnąć się szyderczo i pomyśleć: dobrze ci tak, suko.Czasamiżałowałem, że nie potrafię tego zrobić.Podszedłem do Sisi, przyklęknąłem i delikatnie ująłemjej dłoń.Pochyliła się w moim kierunku.Wyszeptała dwa słowa niemal nie poruszającwargami, tak, bym tylko ja mógł ją usłyszeć. Co to znaczy?!  spytała szlachcianka.No tak, ja i każda inna istota magiczna w tym pomieszczeniu.Dziewczyna zerwała się narówne nogi i odepchnęła od siebie fotel.Roztrzaskał się o ścianę, ale udawaliśmy, że nic sięnie stało. To znaczy, moje dziecko  powiedziała łagodnie Sisi  że twoja matka była nimfą, a ojciecczłowiekiem.Takie krzyżówki zdarzają się bardzo rzadko. Moja matka jest powszechnie szanowaną kobietą, podobnie jak moje dwie siostry zaprzeczyła stanowczo dziewczyna. Jesteś do nich podobna?  spytałem spokojnie. Oczywiście, że jestem. Cóż, zdarzają się i takie zbiegi okoliczności. Poza tym mójojciec nigdy by nie&  Urwała nagle, szukając odpowiedniego słowa, bo określenie  nieprzeleciałby nimfy raczej nie funkcjonowało w jej słowniku.Zapadła cisza.Cisza, która dopiero po chwili wydała mi się podejrzana.Właśnieodważyliśmy się zasugerować szlachetnie urodzonej damie, że jest bękartem.%7łołnierz podścianą powinien rzucić mi się do gardła, tymczasem on nawet nie zwrócił nam uwagi. Kapitanie?  zachęciłem go do zabrania głosu. Dziecko znaleziono w lesie.Nikt nie podejrzewał, że nie jest ludzkie, dopóki to się niezaczęło  powiedział, unikając wzroku swojej pani.Zatem  to było prawdziwą naturą dziewczyny  cechami gatunkowymi, które zostałyprzysłonięte przez ludzkie wychowanie i surowe zasady.Do tego stopnia, że przejmowały onenad nią kontrolę dopiero, gdy zasypiała.Nigdy wcześniej nie słyszałem o czymś takim,podobnie jak nie słyszałem o skrzyżowaniu nimfy i człowieka.Moje rozważania przerwałgłośny szloch. Sądziłem, że panna nie miała już siły płakać.Bardzo możliwe, że jej też się tak wydawało.Osunęła się na podłogę, a potem zwinęła w kłębek jak przerażone dziecko.Kapitan spojrzałna mnie z nienawiścią, jakby to wszystko było moją winą.Wciąż przycupnięty przy fotelu Sisi, wstałem i podszedłem do dziewczyny.Kiedy chciałempodnieść ją z podłogi, odepchnęła mnie tak mocno, że uderzyłem o ścianę.Nie wiem, coprzeraziło ją bardziej: to, że mogła mnie niechcący zabić, czy to, że nic mi się nie stało. Ja też nie jestem człowiekiem  powiedziałem cicho, by tylko ona mogła mnie usłyszeć.Kiedy wziąłem ją na ręce, wtuliła się w moje ramię.Jak każda nimfa, rozpaczliwiepotrzebowała ciepła drugiej osoby.Poza tym zaledwie kilka minut temu oficjalnie stała siępotworem i bardzo chciała wierzyć, że nie była jedyna, że nie była sama.Nieważne, skąd to wiedziałem.Zaniosłem ją na górę.Tuż za drzwiami jej pokoju, pod ścianą, leżało ciało drugiejdziewczyny, którą widziałem wieczorem.Podejrzewam, że służąca próbowała powstrzymaćswoją panią, gdy ta postanowiła wybrać się na spacer w nocnej koszuli.Wyglądało na to, żezostała odepchnięta, a upadając, uderzyła głową o rant komody, choć musiałbym rozgarnąćpozlepiane krwią włosy, żeby się upewnić.Prawdę mówiąc, nie byłem aż tak ciekawyprzebiegu zdarzeń. Zaraz ją wyniosę  powiedziałem. Nie zostawiaj mnie  poprosiła szlachcianka, najwyrazniej chwilowo zapominając owpojonych jej zasadach.Zsunąłem buty, położyłem się obok panny i przytuliłem ją mocno.Nimfy uwielbiały bliskość,ale nienawidziły zbliżeń jako takich.W zasadzie do seksu mogła je zmusić jedyniekonieczność przedłużenia gatunku, dlatego istnienie pół-nimfy przeczyło wszelkiej logice.Nie wiem, jak długo leżeliśmy w ciemności, nim w drzwiach pojawił się kapitan ze świecą.Dopiero wtedy zorientowałem się, że dziewczyna już śpi.Ostrożnie wysunąłem się spod niej,otuliłem ją kocem, wziąłem w jedną rękę buty, przerzuciłem przez ramię trupa spod ściany iwyszedłem cichutko z pokoju. Powinienem cię zabić  warknął kapitan.Wzajemnie  pomyślałem. Co z nią będzie?  spytałem.Oczywiście trudno o bardziej banalny tekst, ale właśnie odkrywałem, że nawet takfiligranowe ciało robi się potwornie ciężkie, kiedy jest bezwładne.Zastanawiałem się, czy niepołożyć dziewczyny na podłodze na czas zakładania butów.Nie zrobiłem tego jednak zewzględu na żołnierza.Redlum nauczyło mnie szacunku dla uczuć innych ras. Może jakiś czarodziej mógłby ją zmienić w człowieka?  myślał głośno kapitan. Niestety, potrafią tylko zmieniać w żaby  mruknąłem, choć nawet dla mnie nie było tośmieszne. Może zostanie tutaj, wśród nimf? Nie ma mowy  warknął kapitan. To ona ma podjąć decyzję, a nie pan.W naciągniętych niezdarnie butach i z trupem na ramieniu poczłapałem na dół.Dopiero wpołowie schodów przypomniałem sobie, że ludzie nie mają w zwyczaju pytać kobiet o zdanie. W innych okolicznościach mógłbym to uszanować, ale żaden człowiek nie miał prawanarzucać swojej woli istocie magicznej, jaką była nimfa.Nikt w karczmie nie skomentował nietypowego bagażu, z którym przeszedłem do drzwi.Dopiero kiedy wróciłem do swoich obowiązków, zaważyłem, że moi goście przycichli istarali się być dla mnie milsi niż zwykle.Przetrwałem jakoś do rana, na każdym kroku starającsię udowodnić, że nic mi nie jest i w ogóle nie wiem, o co chodzi, skoro mamy noc jak co noc.O świcie pożegnałem ostatnich klientów z szerokim, głupkowatym uśmiechem.Potemposzedłem do kuchni i opadłem bezwładnie na krzesło.Nana przyniosła mi kubek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript